Zawsze wspominała wszystkie chwile spędzone z nim , wszystkie chciał zapmiętać bardzo dobrze, pół roku razem , to był chyba jej limit na szczęście. nie wiele pamiętam z tego co mi opowiadała jednak historii z tego sierpniowego popołudnia nie zapomnę chyba do końca życia. Obudziła mnie rano waląc do drzwi tylko po to, żebym pożyczyła jej prostownicę, pogadałyśmy chwilkę a potem pobiegła w kapciach szykować się na spotkanie z nim , była wtedy taka szczęśliwa. Ten przystojny blondyn o zielonych oczach czesto nazywany przez nią 'misiakiem' był obiektem pożądania wielu dziewczyn w szkole...
Krew na jej dłoniach zlewała się z kolorem sukienki, którą miała na sobie, jej oczy były całe zapłakane...Praktycznie każdym możliwym sposobem starałam sie dowiedzieć , co tak naprawdę się stało lecz ona zanosiła się płaczem z każdym moim słowem coraz bardziej . Siedziałyśmy na poczekalni w szpitalu. Pielęgniarki chodziły od sali do sali, były strasznie niespokojnie, tak jak zresztą ona. Jej ręce trzęsły się , tusz był rozmazany,a oczy wpatrzone w jeden punkt. -Wiesz jak to jest patrzeć jak sens Twojego życia odchodzi a Ty możesz tylko patrzeć?-odezwała się nagle.-Klaudia czy wiesz, jak to jest patrzeć , jak najważniejsza osoba na tym posranym świecie dostaje kulkę od skurwiela w kominiarce?- ciągnęła. -Nie wiem . Ale wiem , że Wyjdzie z tego, musisz w to wierzyć, rozumiesz? ..
Tego dnia poszli pod wiekli dąb. Było to miejsce ich spotkań i największych przeżyć. To tu po raz pierwszy ich usta zeszły się w pocałunek i tu zawsze zabierał ją po kłótniach. Tu zawsze leżeli a kocu patrząc na zachodzące słońce. Tego dnia też leżeli na kocu popijając tymbarki i jedząc truskawki, mówiła, że zasnęła wtulona w jego ramiona, a obudziły ją strzały. -Kiedy się obudziłam on stał nade mną i szeptał , że jak najszybciej mam sie schować, bo oni zrobią mi krzywdę. To byli handlarze, był zamieszany w handel dragami ..- jak to . on ? niemożliwe , nie wierze to musiała być pomyłka.-nie pomyłka, mówił, że nie oddał im długu a teraz go ścigają i , że jak szybko nie zniknę to zrobią mi krzywdę . powiedział ' oni zabierają człowiekowi wszystko to, co się kocha i co jest dla niego ważne' wypełniłam jego rozkaz i schowałam się za drzewem. Potem słyszałam tylko krzyki, strzały i pisk opon odjeżdzającego samochodu..- mówiła a jej oczy napełniały się łzami z każdym słowem coraz bardziej. - Musisz wierzyć, że wyjdzie z tego, wiara czyni cuda.-starałam sie ją pocieszyć.-Klaudia, widzisz jeżeli jego serce przestanie bić to moje umrze razem z jego sercem, za bardzo kocham..-jej głos zawiesił się .Na jej twarzy było widać ból i smutek. Po policzku spłynęła jej łza a zakrwawione ręce powędrowały ku twarzy. - Kiedy wybiegłam zza drzewa był jeszcze przytomny, gdy podbiegłam do niego leżał we krwi, widzisz , to jego krew, tu , na moich rękach. Zamykając oczy, powiedział, że mnie kocha..- wyjdzie z tego.! to silny chłopak , da radę, tylko uwierz.-przytuliłam ją . W tej samej chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji...
Krew na jej dłoniach zlewała się z kolorem sukienki, którą miała na sobie, jej oczy były całe zapłakane...Praktycznie każdym możliwym sposobem starałam sie dowiedzieć , co tak naprawdę się stało lecz ona zanosiła się płaczem z każdym moim słowem coraz bardziej . Siedziałyśmy na poczekalni w szpitalu. Pielęgniarki chodziły od sali do sali, były strasznie niespokojnie, tak jak zresztą ona. Jej ręce trzęsły się , tusz był rozmazany,a oczy wpatrzone w jeden punkt. -Wiesz jak to jest patrzeć jak sens Twojego życia odchodzi a Ty możesz tylko patrzeć?-odezwała się nagle.-Klaudia czy wiesz, jak to jest patrzeć , jak najważniejsza osoba na tym posranym świecie dostaje kulkę od skurwiela w kominiarce?- ciągnęła. -Nie wiem . Ale wiem , że Wyjdzie z tego, musisz w to wierzyć, rozumiesz? ..
Tego dnia poszli pod wiekli dąb. Było to miejsce ich spotkań i największych przeżyć. To tu po raz pierwszy ich usta zeszły się w pocałunek i tu zawsze zabierał ją po kłótniach. Tu zawsze leżeli a kocu patrząc na zachodzące słońce. Tego dnia też leżeli na kocu popijając tymbarki i jedząc truskawki, mówiła, że zasnęła wtulona w jego ramiona, a obudziły ją strzały. -Kiedy się obudziłam on stał nade mną i szeptał , że jak najszybciej mam sie schować, bo oni zrobią mi krzywdę. To byli handlarze, był zamieszany w handel dragami ..- jak to . on ? niemożliwe , nie wierze to musiała być pomyłka.-nie pomyłka, mówił, że nie oddał im długu a teraz go ścigają i , że jak szybko nie zniknę to zrobią mi krzywdę . powiedział ' oni zabierają człowiekowi wszystko to, co się kocha i co jest dla niego ważne' wypełniłam jego rozkaz i schowałam się za drzewem. Potem słyszałam tylko krzyki, strzały i pisk opon odjeżdzającego samochodu..- mówiła a jej oczy napełniały się łzami z każdym słowem coraz bardziej. - Musisz wierzyć, że wyjdzie z tego, wiara czyni cuda.-starałam sie ją pocieszyć.-Klaudia, widzisz jeżeli jego serce przestanie bić to moje umrze razem z jego sercem, za bardzo kocham..-jej głos zawiesił się .Na jej twarzy było widać ból i smutek. Po policzku spłynęła jej łza a zakrwawione ręce powędrowały ku twarzy. - Kiedy wybiegłam zza drzewa był jeszcze przytomny, gdy podbiegłam do niego leżał we krwi, widzisz , to jego krew, tu , na moich rękach. Zamykając oczy, powiedział, że mnie kocha..- wyjdzie z tego.! to silny chłopak , da radę, tylko uwierz.-przytuliłam ją . W tej samej chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji...