środa, 19 stycznia 2011

Porachunki cz.1

    Zawsze wspominała  wszystkie chwile spędzone z nim ,  wszystkie chciał zapmiętać bardzo dobrze, pół roku razem , to był chyba jej limit na szczęście. nie wiele  pamiętam z tego co mi opowiadała jednak historii z  tego  sierpniowego popołudnia nie zapomnę chyba do końca życia.  Obudziła mnie rano waląc do drzwi tylko po to, żebym pożyczyła jej prostownicę, pogadałyśmy chwilkę a potem pobiegła  w kapciach szykować się na  spotkanie z nim , była wtedy taka szczęśliwa. Ten  przystojny blondyn o zielonych oczach czesto nazywany przez nią 'misiakiem' był obiektem pożądania wielu dziewczyn w  szkole...
      Krew na jej  dłoniach zlewała się z  kolorem sukienki, którą miała na sobie, jej oczy były całe zapłakane...Praktycznie  każdym możliwym sposobem starałam sie dowiedzieć , co tak naprawdę się stało lecz ona zanosiła się  płaczem z każdym  moim słowem  coraz bardziej . Siedziałyśmy na  poczekalni w szpitalu. Pielęgniarki chodziły od sali do sali, były strasznie niespokojnie, tak jak zresztą ona. Jej ręce trzęsły się , tusz był rozmazany,a oczy wpatrzone w jeden punkt. -Wiesz jak to jest patrzeć jak  sens Twojego życia odchodzi a Ty możesz tylko patrzeć?-odezwała się nagle.-Klaudia czy wiesz, jak to jest patrzeć  , jak  najważniejsza osoba na tym posranym świecie dostaje kulkę od skurwiela w kominiarce?- ciągnęła. -Nie wiem . Ale wiem , że Wyjdzie z tego, musisz w to wierzyć, rozumiesz? ..
    Tego  dnia  poszli  pod wiekli dąb. Było to miejsce ich spotkań  i największych przeżyć. To tu  po raz pierwszy ich usta zeszły się w pocałunek i tu zawsze zabierał  ją po kłótniach. Tu zawsze leżeli a kocu patrząc  na zachodzące słońce. Tego  dnia też leżeli na kocu popijając tymbarki i jedząc truskawki, mówiła, że zasnęła wtulona w jego ramiona, a obudziły ją strzały. -Kiedy się obudziłam on stał nade mną i szeptał , że jak najszybciej mam sie schować, bo oni zrobią mi  krzywdę. To byli handlarze, był zamieszany w handel dragami ..- jak to . on ? niemożliwe , nie wierze to musiała być pomyłka.-nie pomyłka, mówił, że nie oddał im  długu a teraz  go ścigają i , że jak  szybko nie zniknę to zrobią mi krzywdę . powiedział ' oni zabierają człowiekowi wszystko  to, co się kocha i co jest dla niego ważne' wypełniłam jego rozkaz  i schowałam się za drzewem. Potem słyszałam tylko krzyki,  strzały i pisk opon odjeżdzającego samochodu..- mówiła a jej oczy napełniały się łzami z każdym słowem  coraz bardziej. - Musisz wierzyć, że wyjdzie z tego,  wiara czyni cuda.-starałam sie ją pocieszyć.-Klaudia, widzisz jeżeli jego serce przestanie bić to moje umrze razem  z  jego sercem, za bardzo kocham..-jej głos zawiesił się .Na jej twarzy było widać ból i smutek. Po policzku spłynęła jej łza a  zakrwawione ręce powędrowały ku twarzy. - Kiedy wybiegłam zza drzewa był jeszcze przytomny, gdy podbiegłam do niego leżał we krwi, widzisz , to jego krew, tu , na moich rękach. Zamykając oczy, powiedział, że mnie kocha..-  wyjdzie z tego.! to silny chłopak ,  da radę, tylko uwierz.-przytuliłam ją . W tej samej chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Na  jego twarzy nie było widać żadnych emocji...